Kupiłam, przeczytałam. Jest nie wprost, mglista, ogólna, poskładana z urywków pamięci autora, z rozmów, słów, nastrojów i spotkań. Jest fascynująca i niepokojąca. Można ją przeczytać, nie wychodząc ze strefy komfortu, można ją czytać tak, jak czyta się dobre książki – z fascynacją, zaciekawieniem i nie wiedząc, czego można spodziewać się na końcu.
Tag: recenzja
Ekożona, ekorodzina, ekotęsknota
Przeczytałam! Tak po prostu: kupiłam sobie książkę, bo pomyślałam, że czasem może warto skoncentrować uwagę na czymś, co nie dotyczy ani dzieci, ani edukacji, ani programowania, tylko tak po prostu, no sami wiecie, żeby odpocząć, oderwać się, sprawić sobie przyjemność. Dawne lektury już nie dla mnie: Mann i Dostojewski wymagają zbyt wiele uwagi i skupienia,…