Moje dziecko, karmione łyżeczką otwiera dzióbek szeroko i je elegancko.
Do czasu.
W pewnym momencie stwierdza, że chce to jedzenie poczuć bardziej. Zobaczyć.
To jedzenie to zwykły serek homogenizowany..
Próbuje przechwycić łyżeczkę w drodze do buzi – nie ze mną te numery, dostarczę gdzie trzeba, łapka pozostanie czysta!
„Jedzenie tylko do buzi, ok mama, dam radę.”
Otwiera pyszczek, przyjmuje kolejną porcję serka, mama zabiera łyżeczkę, Toś wywala język na brodę najdalej jak się da i zdejmuje sobie łapką serek z języka, ogląda, marze po blacie..
Po prostu – co którąś porcję trzeba przebadać. Na wszelki wypadek.