Notatka o pani Montessori będzie krótka i mało systematyczna. Można znaleźć jej pełniejszą biografię w internecie dosyć łatwo, polecam osobom zainteresowanym popytanie Profesora Góglewicza o szczegóły. Tytułem zachęty opowiem o niej dzisiaj dość pobieżnie.
Pani Maria Montessori była Włoszką. Ojciec był urzędnikiem, a matka miała dość dobre wykształcenie, jak na tamte czasy. Sama Maria uczyła się dobrze, zaś po szkole postanowiła pójść na studia. Początkowo myślała o zawodzie inżynierskim, co było bardzo nietypowym marzeniem, jak na kobietę w tamtych czasach, ostatecznie wybrała medycynę. Czy muszę dodawać, że znów lekceważąc panujące zwyczaje?
Maria Montessori określana jest mianem lekarza i pedagoga. Zaczęła swoje zawodowe życie jako lekarz, pracowała w dziećmi niepełnosprawnymi umysłowo. Zauważyła, że jest w nich energia, która pcha je do rozwoju, i że wystarczy tylko stworzyć dzieciom odpowiednie warunki. Tak też zrobiła i po krótkim czasie okazało się, że niepełnosprawne dzieci osiągają lepsze wyniki w nauce niż dzieci sprawne umysłowo. Jak to się stało?
MM dawała dzieciom materiały do pracy, zabawki i pomoce dydaktyczne. Zachęcała do podejmowania decyzji, do poznawania świata na własną rękę. Nauczyciel miał tylko być obok i pomagać, nie zmuszać. Rozwijała swoją metodę przez lata. Dane jej było dożyć ponad osiemdziesięciu lat i do końca była czynna w szerzeniu pedagogiki, którą wymyśliła. Wokół niej powstał duży ruch społeczny, który promował i wcielał w życie jej postulaty. Trudno wymienić nagrody, jakie otrzymała, ale była wśród nich nominacja do Pokojowej Nagrody Nobla.
Dlaczego uwielbiam słuchać o edukacji wg Montessori? Dlatego, że to jest edukacja wolna, odpowiedzialna i szanująca dzieci. W szkołach montessori dzieci nie siedzą w ławkach zmuszane do bezruchu i wykonywania różnych czynności na zawołanie. Zlikwidowane są nagrody i kary. Nagrodą dla dziecka jest możliwość poznawania świata, zaspokajania swojej ciekawości i realizowania naturalnego dążenia do wiedzy. To jest przygoda! Co tu jeszcze nagradzać? Analogicznie z karą: jak dzieciak się nie uczy, to się nudzi. Czy może być większa kara dla malucha, niż się nudzić? Dla mnie osobiście nie ma większej, ale też ja się prawie nigdy nie nudzę. 😉
Jeszcze jedna ciekawa obserwacja: dzieci, którym Maria Montessori zostawiła swobodę wybierania czym się będą zajmować, zapewniwszy im tylko (aż!) dobrze wyposażoną przestrzeń, dostosowaną do ich potrzeb, po krótkim czasie, zaczęły częściej wybierać do zabawy przyrządy dydaktyczne niż zabawki. Dla dzieci nauka to zabawa i przygoda, a nie strasznie nudny i ciężki obowiązek. Pewnie ciężko jest to zrozumieć ludziom, którzy w szkole się męczyli, ale tak właśnie jest – nauka jest świetną frajdą i powinno się ją lubić.
Będziemy jeszcze wielokrotnie pisać o Marii Montessori. Na dzisiaj starczy. Dobrego dnia 🙂
Poproszę o więcej, to bardzo ciekawe 🙂 Żałuję, że jako dziecko nie miałam możliwości uczyć się w takiej szkole !
Ja też…
Kapitalne filmmożna znaleźć nt. Montessori. Polecam!
O, chętnie bardzo 🙂
A Wy myślicie może do home schooling?