W mitologii greckiej była Hestia, w rzymskiej Westa. Chodziło o to samo. Bogini, która opiekowała się ogniskiem domowym, Westa również państwowym (jak to w Rzymie).
W świątyni Westy pracowały westalki, które były kapłankami-dziewicami. Podtrzymywały wiecznie płonący ogień, którego wygaśnięcie było złym znakiem dla państwa.
Ja dzisiaj o tym ogniu chciałam pogadać. O ogniu ogniska domowego i o tym, jak to ważne jest, żeby nie wygasał ani na chwilę. Kto wie, co było inspiracją tego posta, ten wie. Prawda jest taka, że to, co najbardziej nas w innych ludziach boli i najbardziej nam w innych przeszkadza, zwykle sami w sobie nosimy, więc nie ma co zadzierać nosa, trzeba zastanawiać się kim i jakim się jest dla innych.
Utarło się jakoś w naszym myśleniu, że w domu to kobieta winna zapewniać wszystkim dobrą atmosferę. Trochę w tym prawdy jest, bo często to kobiecie łatwiej jest zauważyć różnice i niuanse w nastrojach innych ludzi, ale nie zawsze. Znam wiele małżeństw, w których to mężczyzna jest bardziej empatyczny, więc przyjmijmy, zgodnie z moim mocnym przekonaniem, że za atmosferę w domu odpowiadają wszyscy tak samo.
Są takie domy, w których aż chce się być. Oto parę zasad, których trzeba – myślę – przestrzegać, żeby taki stworzyć:
- Bez ciśnienia. Bez ciśnienia na cokolwiek. Pierwsza zasada jest taka: nic nie trzeba, ale wiele można. Więc pamiętajmy, że nie trzeba koniecznie jeść obiadu o 12, 13, 14, 15, 16 czy jakiejkolwiek innej. Być może nawet obiadu wcale nie trzeba robić. Warto spytać domowników o ich preferencje, w przypadku rozbieżności i trudności z ustąpieniem (bo przecież często komuś jest wsio równo), losujemy albo dzisiaj robimy tak, a jutro odwrotnie. To naprawdę proste.
- Jeśli masz wolny czas, zastanów się na co masz ochotę oraz co Ty chcesz zrobić. Żadna ilość wolnego czasu nie upoważnia Cię do organizowania tego czasu innym. Jeśli chcesz zrobić coś z innymi ludźmi, to spytaj ich, czy mają na to ochotę. Jak nie, to nie zmuszaj.
- Uśmiechaj się. Właściwie to powinna być zasada nadrzędna. 🙂
- Słuchaj innych. Więcej: słuchaj ze zrozumieniem. To jest trudne. Wymaga wiele uwagi, pamiętania i rozumienia każdego poszczególnego słowa. To wielkie zadanie i szalenie ważne. Aby dobrze słuchać, musisz przyjąć jako aksjomat, że suma doświadczeń drugiego człowieka sprawia, że on inaczej odczuwa, inne rzeczy są dla niego ważne niż dla Ciebie, a nawet jeśli pokrywają się Wasze myślenia, to możecie różnie rozumieć te same słowa.
- Pamiętaj też, że jak słuchasz, co inni mają do opowiedzenia, to raczej nie opowiadasz o sobie. Słuchaj, nie gadaj. Słuchaj, pytaj o to, co ktoś drugi opowiada, staraj się zrozumieć, przemilcz o sobie. Przyjdzie czas, że o Ciebie też spytają, wtedy się wygadasz 🙂
- Bądź otwarty i bądź otwarta. Pamiętaj, że drugi człowiek niesie w Twoje życie coś nowego. Słuchaj dobrze co i ciesz się dobrem, które przynosi.
- Nie przeszkadzaj, jak ludzie dobrze się bawią. Możesz nie rozumieć tej zabawy, ale nie wyciągaj z niej ludzi na siłę. Ciesz się ich radością i zrób sobie kawę 🙂
Podejrzewam, że można dopisywać kolejne punkty. Może dopiszecie w komentarzach 🙂
Pozdrawiam!
8. Jak Cię zaczynają wkurzać wady domowników, to zacznij sobie wymieniaj ich zalety ( ewentualnie swoje wady, ewentualnie wady obcych ludzi, z którymi to już w ogóle byś nie dał(a) rady mieszkać )
Good point!
9. Pamiętaj że nawet Twoi najbliżsi nie umieją czytać w Twoich myślach (chyba bardziej na szczęście niż niestety) więc zamiast się fochać że się czegoś nie domyślili trzeba wprost powiedzieć o co nam chodzi.
Nooooo. A czasem trzeba znieść, że nawet jak powiesz, to nie zrozumieją, więc lepiej nie mówić.
są pewne granice i właśnie je przekroczyłaś
Nie rozumiem komentarza.
Jestem chyba ślepa 🙁 Bo nie widzę jakie granice przekroczyłaś 😉
Ps. Założyłam bloga i zmieniłam podpis (bo incognito jest ten blog) 😛
Więc witamy Cię w nowej odsłonie 🙂
Co prawda to prawda! Gdybyśmy tylko byli w stanie pojąć i zapamiętać, że miłość nie daje nam prawa zawładnięcia inną osobą, nie daje nam prawa własności. Ona daje nam prawo do oddania samego siebie – a to jednak wielka różnica 🙂