Witajcie!
Dzisiaj opowieść o pewnym pośredniku nieruchomości w pewnym mieście. Rzecz ma się tak:
Pani Sympatyczna postanowiła sprzedać mieszkanie. Ponieważ nie chciała mieć problemu ze zbyciem nieruchomości i chciała załatwić sprawę zdalnie (ograniczając wizyty w mieście, w którym znajduje się nieruchomość, do minimum), zdecydowała się na skorzystanie z poleconej agencji nieruchomości. Podpisała z nimi umowę na wyłączność na rok + 6 miesięcy. Umówili się też na prowizję jakąś tam oraz na to, że Pani Sympatyczna będzie natychmiast informowana o wszelkich działaniach agencji, o jakimkolwiek zainteresowaniu itp.
Minęło szczęśliwie 8 miesięcy. W tym czasie rynek nieruchomości trochę zniżył loty. Z agencji Pani S. nie otrzymała żadnej informacji. Kiedyś zadzwoniła, dowiedziała się, że mieszkanie było raz pokazywana i nic poza tym. Tyle. Cisza. Brak zainteresowania. Kiepsko.
Nagle, po tych ośmiu miesiącach, dzwoni do niej pani Wiesia, mieszkająca piętro niżej z pytaniem o mieszkanie, bo słyszała, że się sprzedaje, a ona chciałaby kupić komuś z rodziny, żeby mieszkał koło niej. Mamy jakieś dyskusje dot. ceny, wstępne ustalenia itp. Po którejś z rzędu rozmowie okazuje się, że pani szuka mieszkania w tej okolicy od jakiegoś czasu, była też w agencji nieruchomości już wspomnianej, ale powiedzieli jej, że się żadne mieszkanie w tej okolicy nie sprzedaje. Wiemy też, że w tym samym bloku niedawno HANDLARZ kupił mieszkanie za 80% ceny rynkowej, którą chciałaby otrzymać Pani Sympatyczna.
Jak więc wypada nam rozumieć zachowanie pośrednika? Chciał przetrzymać, zaniżyć cenę, powiedzieć, że nie ma żadnego zainteresowania i wystawić mieszkanie handlarzowi? Co zrobić? Nawet jeśli pani Wiesia kupi mieszkanie, to i tak pośrednik otrzymuje swoją prowizję. Przyjmijmy, że pozałatwia wszystkie formalności i Pani Sympatyczna będzie mogła przyjechać prosto na podpisanie umowy. Ale co, jeśli nie? Co jeśli coś po drodze celowo zawali, żeby jednak to mieszkanie kupić przez podstawionego człowieka? Są jakieś sposoby na nieuczciwych pośredników, czy cierp ciało, coś chciało?
Radźcie! Rzecz dzieje się teraz, na dniach. I jakoś wybrnąć trzeba.
A jak Pani Sympatyczna sporządziła umowę? Można bez konsekwencji wypowiedzieć ją agencji, mówiąc, że mieszkanie w wyniku różnych okoliczności, nie jest na sprzedaż? Albo że skoro przez 8 miesięcy nic, to baj?
Nie można. Pani Sympatyczna nie może sprzedać mieszkania inaczej niż przez agencję przez półtora roku od podpisania.
No to kiepsko… Trzeba z prawnikiem się konsultować.
A do czego umowa obliguje agencję?
Jutro dokładnie napiszę.
Agencja zobligowana jest do wystawienia oferty i pokazywania mieszkania, w zasadzie to wszystko. W ogóle „sprytnie” sobie agencja tą umowę ułożyła. Napiszę pewnie dokładnie co i jak, jak sprawa się zakończy, na razie trwa.