Na stronie Krakowskiej Prokuratury pojawiła się decyzja w sprawie rodziny B.. Być może pamiętacie głośną sprawę z marca tego roku, o której pisaliśmy też tutaj. W skrócie chodziło o to, że rodzina z trójką dzieci – chłopców, zgłosiła się do terapeuty z prośbą o pomoc, bo mieli jakieś problemy wychowawcze. Po jakimś czasie terapii uznali, że ona im nie pomaga i z niej zrezygnowali. Wtedy zaczął się koszmar: terapeuta złożył doniesienie do prokuratury i w trybie natychmiastowym zabrano chłopców do ośrodka wychowawczego, czasowo pozbawiając rodziców prawa do sprawowania nad nimi opieki.
Warto przeczytać całość decyzji, dla tych jednak, którzy cierpią na pośpiech, przytaczam ostatnie dwa akapity:
Z zeznań wychowawczyni chłopców jak i opinii szkolnych, wynika w sposób jednoznaczny że rodzice prawidłowo realizowali obowiązki wychowawcze , interesowali się postępami dzieci w nauce, dbali o ich rozwój intelektualny.
Przeprowadzone postępowanie nie potwierdziło faktu karania dzieci przywiązaniem do budy czy zmuszaniem do klęczenia na grochu , gdyż jak wskazano powyżej do pierwszego zdarzenia doszło na wakacjach w ramach zabawy wymyślonej prze jednego chłopców , zaś do drugiego kiedy dzieci były/ bez rodziców/ na półkolonii w muzeum.
Poszczególne klapsy mogą być kwalifikowane jako naruszenie nietykalności cielesnej z art.217 par. lkk . Występek ten ściganym jest z oskarżenia prywatnego. Biorąc pod uwagę obecną sytuację małoletnich, ich relacje z rodzicami, fakt iż nie doznali żadnych widocznych obrażeń ciała, posiadają kuratora sądowego, który może reprezentować interesy małoletnich przed Sądem, brak jest interesu społecznego w objęciu ściganiem występku prywatnoskargowego.
I kto teraz zostanie ukrany za błąd? Może jakieś odszkodowanie za straty moralne?
Więcej artykułów o sprawie:
Pierwszy link
Drugi link, z filmem
To co spotkało tych ludzi jest straszne. Powinno się dążyć do ukarania urzędników, którzy zamiast chronić rodzinę i zachować maksymalną delikatność w materii trudnej z zachowali się nagannie. Rodzina B. okazała się na tyle silna, że się obronili. Ale przecież zdarzają się rodziny trudniejsze i im też, nie wolno wchodzić z butami w życie, odbierać dzieci bez podjęcia akcji pomocowych. Długich akcji, bo życia nie da się zmienić z dnia na dzień. Dopiero udokumentowanie takiej właśnie długiej pomocy oraz permanentnych nagannych postaw rodziców można podjąć jakieś kroki prawne. Oczywiście bez odbierania dzieci rodzicom na starcie. Bo cóż takiego zbawiennego mieli do zaoferowania dzieciom te bezduszne urzędasy?
Natomiast oczywiście pochwała należy się tym pracownikom Krakowskiej, którzy podjęli decyzję u uniewinnieniu Bajkowskich. Tylko teraz konieczny jest następny krok, trzeba co najmniej upomnieć tych, którzy odebrali dzieci rodzicom i rodziców dzieciom, a bezmyślnie „zafundowali” im traumę na wiele lat, być może do końca życia…
Prawda jest taka, że takich rzeczy nie da się „naprawić”. Ci chłopcy, rodzice, bliscy i „pół Polski” już dobrze zapamiętało, że „specjalista” nie gwarantuje bezpieczeństwa i pomocy, że może zaszkodzić. I co teraz? Co dalej? Jak żyć? Można wyjechać, ale w innych krajach nie jest wcale lepiej – świat idzie w kierunku totalitarnym 🙁