Słuchajcie! Słuchajcie, czytajcie, bo nie wytrzymam!
On już jest dorosły!!! Ten Tosiu, już jest dorosły!!!!
Byłam z nim w sklepie. Nie, nie, nic nie kradliśmy. Tak normalnie robiliśmy zakupy i płaciliśmy za wszystkie przy kasie! Nasz syn Antoni Stanisław Kajzar przez cały sklep przeszedł za mną z koszykiem. Nie musiałam go wołać ani poganiać – sprawdzał gdzie jestem i ciagnął kosz zakupów do mnie. Jak coś podawałam, wkładał do koszyka, jak pozwalałam wybrać i kupić, wybierał i wkładał do kosza. A jaki grzeczny przy tym!!!
Znalazł żarówki. Wziął jedną i oglądał z każdej strony, sic! Jak już obejrzał, chciał wkładać do kosza, ale mówię, że nie potrzebujemy żarówek, bo nam wszystkie lampy w domu świecą, ale za to mam koszulki, żeby zobaczył, czy będą my odpowiadały, więc obejrzał koszulki, powiedział swoje sakramentalne: „tiaaaaa”, wsadził do kosza i poszliśmy dalej.
Przy kasie powyjmował zakupy na taśmę. Trochę do taśmy nie sięgał, ale nieważne. Starał się.
I przyniósł mi zakupy do domu! Nie wszystkie, wiadomo, ale przyniósł!
On już jest dorosły!
No to oby Mu się tylko z wiekiem nie zmieniło 🙂
Matko Katarzyno ! Wychowujesz skarb dla swojej przyszłej synowej ! Będzie Cię za to kochała :):):)
Buhaha! Ja ją na pewno też!
A Zosia co w tym czasie robiła? Obiad gotowała 😉 ???
Hm.. trzebaby taty pytać, ale z tego, co mi doniesiono, to słodko spała.