A tutaj odpowiedź na mój wczorajszy post.
Rozumiem. To prawda. Z jednej strony podziwiam, a z drugiej myślę sobie, że to jest jedyna droga, którą można pójść w takiej sytuacji, aby przeżyć ją godnie, z szacunkiem i bez dodatkowego, niepotrzebnego szarpania. Od tego szarpania nie jest lepiej, od niego boli jeszcze bardziej. Tak mówi mój rozum, tak podpowiada mi serce.
Marysiu, Piotrze, jesteście piękni.
Zapraszam do przeczytania wywiadu z Marią: „W żadnym momencie ciąży nie czułam się chodzącą traumą dla mojego dziecka.”