Zdradzę się tutaj z jedną z moich słabości: lubię pozwanać historie silnych ludzi. Takich, którzy są zwani legendami, założycielami, wizjonerami. Lubię szukać w nich inspiracji i śnić cicho o tym, aby i mnie ktoś kiedyś do tego grona zaliczył.
Podejrzewam, że nie jestem jedyną osobą na świecie, która z tych dziecinnych marzeń nie wyrosła. Czasem nawet myślę, że każdy z nas marzy właśnie o tym, by być mistrzem nad mistrze, jak to śpiewał wspaniale Zamachowski:
– Czlowiek (..) prawie każdy ma buławę w tornistrze
I w marzeniach jest wodzem albo mistrzem nad mistrze.
Ostatnio mocno mnie poruszył film o Zbigniewie Relidze i jego towarzyszach pionierach. Film dotykający nurtującego mnie tematu mocy, bo przecież ci ludzie ją mieli.
Religa w zasadzie nie robił nic takiego nadzwyczajnego. Pracował po prostu. Oceniał sytuacje, jakie go spotykały, analizował szanse, ryzyko, podejmował działania, szedł do przodu i średnio przejmował się ocenami ludzi, którzy patrzyli na świat z innej perspektywy. Jego perspektywa była prosta: ratować życie i dać szansę tam, gdzie tylko się da.
JPII mówił do nas: „Wymagajcie od siebie, choćby inni od Was nie wymagali.”, a Religa jakby dopowiada: „Korzystajcie z możliwości, choćby inni z nich nie korzystali.”
Ten obraz byłby niepełny, gdybyśmy nie wspomnieli jeszcze o tym co dotyczy każdego z nas: idąc pod prąd, nawet gdy mamy siłę, moc i przekonanie, żeby udać się w górę rzeki, miast spływać swobodnie z nurtem, będziemy musieli nie raz opłakać cały ten trud bijący w nas każdego dnia. Opłakać przeciwności, opłakać niepowodzenia, opłakać ludzi, dla których nie udało się nam nic zrobić. Żeby móc wygrać, trzeba najpierw przegrać i to nie raz. Wtedy hejt jest górą i bije ze zwielorotnioną mocą.
Zatoka lasu zstępuje
w rytmie górskich potoków…
Jeśli chcesz znaleźć źródło,
musisz iść do góry, pod prąd.
Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj,
wiesz, że ono musi tu gdzieś być —
Gdzie jesteś, źródło?… Gdzie jesteś, źródło?!
Cisza…
Strumieniu, leśny strumieniu,
odsłoń mi tajemnicę
swego początku!
(Cisza — dlaczego milczysz?
Jakże starannie ukryłeś tajemnicę twego początku.)
Pozwól mi wargi umoczyć
w źródlanej wodzie
odczuć świeżość,
ożywczą świeżość.
Jedno jest pewne: trzeba iść. I nie jest to usiane nadzwyczajnością, wręcz przeciwnie. Wygrywamy męstwem codzienności. Męstwem robienia tego, co słuszne każdego dnia.