Kajzarowie to jeden organizm składający się z piątki różnych ludzi.
Wielką radością są dla mnie dzieci, lubię patrzeć jak rosną, zmieniają się, śmieją, jakie miny robią,
nawet jak rozrabiają (co się potem nasprzątam po tych zagapieniach!).
Ale macierzyństwo to nie tylko zachwyt nad małymi ludźmi.
To też, a często i przede wszystkim, zachwyt nad tym jednym człowiekiem,
który mi moje macierzyństwo podarował.
Lubię stawać z boku i patrzeć, jak jest ojcem.
Jest i staje się nim z każdym przytuleniem, po każdym kopniaku zafundowanym przez dzieci,
przy okazji zmęczenia, gdy tłumaczy im świat, gdy się z nimi bawi,
gdy stara się przetrwać do chwili, w której w końcu usną, gdy usypia z nimi albo i wcześniej.
Oto efekt tych moim zapatrzeń. Aparat nie jest w stanie złapać wszystkich obrazów,
które widziało moje serce, ale tych utrwalonych cyfrowo też się trochę znalazło 🙂
Cieszcie się ojcami swoich dzieci, jeśli tylko możecie.
To niesamowite widzieć trud Ojca Polaka z bliska, dzień po dniu, w blaskach i cieniach, spokoju, systematyczności i nerwach. W walce z samym sobą. Pociągające.
Serce mi się uśmiecha do tego postu i zdjęć 🙂 Jaki piękny post 🙂
Dziękuję 🙂