Czytałam artykuł na juniorowo.pl i w stopce napisano o autorze: „Przeciwnik przymusu szkolnego i odgórnie narzucanej organizacji systemu oświatowego. Zwolennik rozdziału państwa od edukacji.”
No wow! Co za tekst: „rozdział państwa od edukacji!”. Myślę, że to bardzo mocny postulat. Gdyby tak w jednej chwili zdjąć przymus szkolny i wszystkie placówki państwowe zamknąć to chyba raczej nic dobrego by z tego nie wyszło, nie po tylu latach państwowej jedynie słusznej edukacji. Ale jakby tak pozwolić ludziom robić, co uważają za stosowne bez większych problemów prawnych? Jakby tak po prostu każdy mógł uczyć dziecko po uważaniu? Wprowadzić tylko z powrotem egzaminy na studia, zachować państwowe uczelnie i pozwolić na nich studiować bez świadectw z kolejnych klas podstawówkowo-gimnazjalno-licealnych. To by było coś!
Znam takich, co by mnie powiesili, jakbym dzieci nie puściła do szkoły, tylko uczyła sama. Z troski o dzieci, rzecz jasna.