Jak rozmawiać o pożarze z dziećmi? Coś kiedyś czytałam na ten temat. Podobno małe dzieci mają tendencję do chowania się ze strachu, gdy wybucha pożar. Może się zdarzyć, że strażak nie dotrze do takiego schowanego dziecka na czas.
U nas rozmowę na temat pożaru wywołała taka oto sytuacja:
Wszystkie rzeczy z kuchennych szuflad wyleciały na podłogę: sztućce, czyste ściereczki i ręczniczki drewniane łyżki, chochle, otwieracz do puszek, krajalniczka do jabłek, do jarzyn i wszystko, wszystko, co każda gospodyni trzyma w szufladowych, kuchennych przydasiach. Na wierzchu wylądowały same szuflady (Dominik, kochanie, rączka odpadła od tej ze sztućcami). Rozmowa:[Mama] Co to jest? Co to jest???!!![Zosia z swoimi wielkimi oczami] Ja jestem Zosia.[Antek zza siostry] Ja jestem Antek.[M] A ten bałagan kto zrobił? Proszę, sprzątamy, szybciutko! Antek zbierasz miski, Zosia sztućce!...[A] To jest ewakuacja. My się bawiliśmy w ewakuację.
Po tej informacji porzuciłam dosprzątywanie reszty porozrzucanych rzeczy i spytałam dzieci, czy boją się ognia. I co trzeba zrobić, jak jest pożar (odpowiedź dzieci: uciekać!). Potem rozmawialiśmy o tym, że nie można się chować, bo przyjdzie pan strażak uratować dziecko i jakby się dziecko schowało, to mógłby nie zauważyć nie zabrałby go z ognia.
Cisnęłam temat dalej. Ważna sprawa: na podłogę! Dym zbiera się wyżej, więc im wyżej mamy głowę, tym większa szansa na brak powietrza. Nauczyłam dzieciaki, że jak jest duży ogień, to trzeba się położyć na ziemi na brzuchu i nosem dotykać podłogi, i uciekać nie wstając z podłogi. Zrobiliśmy zawody w czołganiu 🙂
Kolejna rzecz, której z moimi dzieciakami tym razem nie przećwiczyliśmy, ale pobawimy się next timem, to takie odwrotne chowanego. Pomysł jest taki: dzieci się chowają. Ktoś liczy do 10 i krzyczy: „pożar!”. Na hasło dzieci wychodzą z ukrycia i udają się do wyjścia. Te maluchy, które pamiętały, żeby nie biec, tylko się czołgać dostają dodatkowe punkty. Myślę, że warto często to ćwiczyć.
Omówiliśmy też, co trzeba zrobić, jak ktoś dorosły jest w domu, ale śpi. I mówiliśmy o wzywaniu pomocy, że trzeba zadzwonić i powiedzieć, że jest pożar i podać adres. No i jesteśmy na etapie nauki adresu.. lepiej późno niż wcale.
Uczcie dzieci i niech się nie przydaje!!!!