Wchodzę wczoraj popołudniu do salonu mojego operatora i proszę o nową kartę sim. Byłam z całą kajzarobandą. Tomek spał w wózku, starszaki zdjęły kurtki i rozsiadły się na kanapach (każde na swojej), w ciszy spokojnie czekając aż dam sygnał do wyjścia.
Pani bardzo miła, sprawdza dowód, klika coś w systemie, znajduje nowa kartę. Pytam o cenę usługi.
– W pani przypadku to za darmo, bo to pierwsza wymiana.
– To miło.
– Ale to i tak do pięciu złotych kosztuje.
– OK.
Kobieta podaje mi kartę i patrzy jak mocuje się z jej włożeniem. Spogląda na mnie, na dzieci, na wózek, dzieci, telefon, znowu na mnie i wypala:
– Pani miała do tej pory bardzo stary telefon, prawda?
*********
Z kolei starsze sąsiadki w naszym bloku wzruszają się, jak widzą kajzarobandę. A kajzarobanda patrzy wielkimi zdziwionymi oczami i nie rozumie.
Przy kolejnych spotkaniach sąsiadki już lepiej trzymają na wodzy emocje. Wspominają coś o swoim wnuku lub wnuczce. Zwykle też dowiaduję się, ile lat ma córka / syn /synowa i dlaczego nie może mieć już więcej dzieci. Są takie też, które mówią o tym, że to z lenistwa nie chcą więcej. A jedna mówi: „ja miałam jedną, bo nie myślałam, nie chciałam, nie zastanawiałam się, no i nie chciało mi się, tak było wygodnie, a teraz żałuję, niczego nie żałuję, tylko tego. Ona też ma jedną i powiedziała, że nie chce więcej. A ja żałuję.”
*********
– Trójka? Jak dajesz radę? Ja z jednym ledwo. Ciągle coś chce i trzeba się zajmować. Wczoraj np. biegaliśmy dookoła stołu przez godzinę.
– Moje biegają z sobą, ja mogę obserwować znad książki.
*********
Jedziemy autobusem. Ja z trójką. Tomek z wózka nie ucieka, Zosia usiadła blisko mnie, ale Antka fantazja poniosła na koniec autobusu (ja w środku, gdzie miejsce dla wózków). Co przystanek, co światła, wołam go, żeby podszedł bliżej i podbiega (autobus prawie pusty). W końcu dojeżdżamy do naszego przystanku. Wciskam przycisk otwierania drzwi, do dzieci wołam już wcześniej, Antek leci do mnie, Zosia złapana za rękę potknęła się i podnosiłam ją ekspresowo, drugą ręką trzymając wciąż wózek. Dopadamy do drzwi, to naprawdę poszło bardzo sprawnie, a one zamykają się nam przed nosem. Musiał kierowca wcisnąć to zamykanie od razu, jak jeszcze się otwierały. Zosia w płacz, ja tylko wciskam guzik otwierania i spoglądam na kierowcę. Patrzył na mnie, widział, jak kolejny raz wcisnęłam guzik i wcinął gaz. Zostałam na środku nie opierając się o nic, trzymając w prawej ręce odblokowany wózek, w lewej ściskając dwie małe rączki (oni też niczego się nie trzymali poza mną) i pocieszając płaczącą Zosię, że nic się nie stało, bo dalej jedziemy razem i że to bardzo ważne, żeby trzymać się blisko siebie w tych uroczych autobusach. I w ogóle też..
*********
„Pięć lat po ślubie i trójka dzieci? Mało kto tak ma. Przestańcie już.”
*********
„A sąsiadka z góry ma córkę, pamiętasz ją? No to ona w twoim wieku była. I ona też ma dziecko. Jedno. Córeczkę. Taką ładną (a moje to mać jakie?) dziewczyneczkę. I przyjeżdża tutaj do matki. W Londynie mieszkają, ale przyjeżdża, bo to jedno dziecko, to może przyjechać. Taka wolna jest, swobodna, a ty ciągle uwiązana z tymi dziećmi wszędzie, a ona wolna. Nie chciałabyś być taka wolna?”
Nie! Oczywiście, że nie! Nigdy! Jestem dumna z kajzarobandy 🙂
I ja też jestem dumna z Waszej Kajzarobandy! I uwielbiam z Wami smog wdychać nawet! Byle razem! 🙂
Zapraszamy! Może na ŚDM do Krakowa?
Dzieci u operatora zrobiły na mnie wrażenie. Grzecznie i cichutko siedziały na kanapie? Moje pewnie by coś broiły. Tak, z trójką bywa naprawdę rozrywkowo. Nasze dzieci rodziły się systematycznie co dwa lata, urodziny obchodzimy w listopadzie, grudniu i styczniu. Tu gdzie mieszkamy to raczej norma. Wrażenie zaczyna się robić od 5 dzieci w górę 😉
Podejrzewam, że przy kolejnej zmianie telefonu za dwa lata, jak Tomek już będzie biegał, możemy złożyć operatorowi mniej cywilizowaną wizytę 😉
Dzięki za komentarze i witamy na blogu! 🙂