Lubię rozmawiać z dziećmi. Lubię wsłuchiwać się w szalony i śmiały bieg ich myśli. Lubię słuchać, jak zbierają dane, wiążą fakty, wygrywają zrozumienie świata wokół siebie. Wczoraj było hardcorowo, było o bólu i o tym, że jest coś ważniejszego, chociaż to drugie tylko w domyśle.
– Co jesz, Antek?
– Znalazłem. Choinkę. (takie większe konfetti).
– Fuj! Nie żuj takich rzeczy! Po pierwsze to jest brudne, nie wiadomo jakie zarazki na tym były i skąd, a teraz wszystkie masz już w buzi, po drugie możesz połknąć nawet przez przypadek, zapomnisz się, albo ktoś Cię szturchnie. I jak to potem wyjmiemy z brzuszka? Pan doktor będzie musiał wziąć nóż specjalny, rozciąć brzuszek i wyjąć. To chyba by bolało, co?
– Noooo – wzdrygnął się.
– Takie rzeczy można robić tylko w szpitalu, to się nazywa operacja. I czasem naprawdę się zdarza, że trzeba zrobić operację, żeby wyjąć coś, co dziecko przez pomyłkę połknęło, albo wsadziło sobie gdzieś, gdzie nie powinno. Podaje się specjalne lekarstwo, żeby nie bolało, jak się rozcina ciało, ale potem zostaje rana i ona boli zanim się nie zagoi. I trzeba w szpitalu być. To bardzo nieprzyjemne, nie warto.
Przytaknął mi, że nie warto, powiedział, że się pomylił i wydawało się, że temat skończony, a tutaj taka niespodzianka:
– Mamo, a tobie pan doktor rozcinał brzuszek, jak rodziłaś Tomka?
– Nie.
– To jak on się urodził? Bo ja nie wiem.
– Brzuszek otworzył się na chwilę, Tomek wyszedł, i zaraz się zamknął.
– Jak?
Ech, a ostatnio taka odpowiedź mu starczała.. jakieś dwa miesiące temu jeszcze była ok.
– Panie mają taką specjalną małą dziurkę i jak rodzi się dziecko, to ta dziurka na chwilę się powiększa tak, żeby dziecko dało radę się przecisnąć, a potem znowu robi się malutka.
Widziałam, że jest jeszcze zaintrygowany i stara się zrozumieć.
– Ale czasem pani nie może urodzić dzidziusia naturalnie, przez tę dziurkę, i wtedy rzeczywiście pan doktor albo pani doktor robią pani takie małe nacięcie na brzuszku, o tutaj, i przez nie wyjmują dzidziusia. To się nazywa cesarskie cięcie. Można urodzić naturalnie albo przez cesarskie cięcie.
Po kilku kolejnych pytaniach o to dlaczego nie mogą niektóre panie urodzić naturalnie (ograniczyłam się do wyjaśnienia, że dzidziuś jest źle ułożony albo bardzo duży i mógłby nie dać rady się przecisnąć), trzeba było wyjaśnić i to, że cc boli.
– Jak lekarz wyjmuje pani dzidziusia z brzuszka, to to nie boli, bo pani zawsze dostaje specjalne leki, żeby nie czuła bólu, ale potem, jak leki przestają działać, boli. Ale poród naturalny tez boli.
– Czemu?
– Bo ta dziurka jest taka malutka, a potem robi się taka duża, żeby dzidziuś się zmieścił i to boli, jak się tak bardzo rozciąga. Często panie aż krzyczą.
– Czemu?
– Z bólu. Ty też krzyczysz, jak Cię coś boli.
Cisza. W końcu wziął moją twarz w swoje malutkie rączki, spojrzał mi głęboko w oczy i spytał:
– Wiedziałaś? Wiedziałaś o tym?
– Tak, wiedziałam.
I usnął. A rano obudził się z okrzykiem:
– Chcę kanapkę z majonezem!