Przeczytałam! Tak po prostu: kupiłam sobie książkę, bo pomyślałam, że czasem może warto skoncentrować uwagę na czymś, co nie dotyczy ani dzieci, ani edukacji, ani programowania, tylko tak po prostu, no sami wiecie, żeby odpocząć, oderwać się, sprawić sobie przyjemność.
Dawne lektury już nie dla mnie: Mann i Dostojewski wymagają zbyt wiele uwagi i skupienia, bym dała radę czytać je w przerwach swojego wypełnionego gwarem, krzykami, przerywnikami i przytulasami trójdzietnego życia matki pracującej na etacie. Sięgam po coś innego, nowego, z założenia lżejszego. Opis znaleziony na prędce zachęca (i słusznie!):
Świat kobiet i świat mężczyzn od zawsze stanowią mieszankę wybuchową. I właśnie z takiego wielkiego wybuchu powstał związek Hedviki i Mojmira.
Ekożona stawia wiele aktualnych pytań: Czego oczekujemy od swoich partnerów? Jakie jest znaczenie porodu naturalnego? Co tak naprawdę oznacza życie w zgodzie z naturą i z samym sobą? Czy naturalny jest na przykład ogród? Albo małżeństwo?
Poruszane przez autora poważne tematy zostały ubrane w brawurową narrację. Szczerość, autoironia i humor sprawiają, że mamy do czynienia z powieścią niezwykle inteligentną i nowoczesną.
Ta książka rozbawi i pozwoli dowiedzieć się wiele o płci przeciwnej – zarówno kobietom, jak i mężczyznom.
OK, to jest coś! Brawurowa powieść, autor Czechem, o współczesności.. no i jednak (dobrze, przyznaję, o tym też pomyślałam) o małżeństwie, porodach i w ogóle o ważnych pytaniach.
Ja też stawiam sobie ważne pytania. To przecież oczywiste. Świadome życie, dokonywanie wyborów, krótka dorosłość poprzedzająca niechybną (oby) starość, wymaga stawiania sobie ważnych pytań, a co gorsze, również odpowiadania na nie. Więc pytam:
- jak długo po urodzeniu dziecka powinnam zajmować się tylko dzieckiem, żeby ono było szczęśliwe?
- jak długo po urodzeniu dziecka powinnam zajmować się tylko dzieckiem, żebym ja była szczęśliwa?
- ile godzin dziennie mogę pracować, żeby nie stracić nic z dynamiki rozwoju zawodowego?
- ile godzin dziennie mogę pracować, żeby nie stracić nic z dynamiki rozwoju moich dzieci?
- czy myśleć o przechodzeniu na freelancerswo w pełni, czy jednak trzymać się firmy matki a dodatkowe projekty wplatać w czas wolny (jaaaaki?)?
- a może dodatkowe projekty spuszczać po brzytwie i odmawiać nawet znajomym? bo przecież to tyle czasu pochłania, a skąd ja go wezmę?
- jaki rodzaj ruchu sobie zaaplikować po oderwaniu się od komputera i jak to zrobić, żeby zrobić?
- …
Pytań jest dużo, więc sięgam po książkę tajemną, żeby poszukać inspiracji. I wiecie co? Wiecie? Znalazłam! Inną niż się spodziewałam, zaskakującą, momentami wręcz odrzucającą, niezmiennie wciągającą, wywołującą uśmiech i zdystansowanie. „Nie, takich kobiet nie ma, to się nie zdarza!’ – to była pierwsza reakcja. „Nie, takich mężczyzn nie ma, to się nie zdarza!” – to reakcja pierwsza ex æquo.
Tak, nie ma. Nie ma przecież naszych bohaterów: Mojmira i Hedviki, to tylko papier. Są jednak pytania o granice zaangażowania poza własne cztery ściany, pytania o uleganie wpływom, o uciekanie z domu, uciekanie od rozmów. o miłość, która czeka skulona, zamiast o siebie zawalczyć, o krótkie chwile które tak łatwo przeoczyć, zapomnieć, przeesemesować w ważnych sprawach, i to jedno najważniejsze pytanie: gdzie się podziała bliskość naszych bohaterów i czemu, czemu u licha żadne z nich o nią nie walczy. Przecież się kochają wbrew pokrętnej narracji.
To prawda, książka inteligentna i brawurowa, warta przeczytania, ciekawa, zabawna i lekkim stylem podająca fundamentalne prawdy w pytaniach, nie w odpowiedziach. Książka przestroga.
Polecam!