Jeździ! Antek jeździ na dwukołowym rowerze! Sam! Yeah!
A było to dość prosto, o tak
Dwa lata temu (2.5 roku miał) kupiłam mu badziewny niskobudżetowy rowerek na allegro, który ciężko chodził i dzieciak nie miał siły pedałować. Odpuściliśmy dość szybko.
Rok temu (3.5 roku miał), badziewny rowerek z allegro zginął metodą rozsypania się przy próbie jeżdżenia nim. Bad luck. Kupiliśmy nowy rowerek w sklepie stacjonarnym, jedyny jaki mieli w jego rozmiarze, ten, co na filmie powyżej. Rowerek ma napisane po angielsku, że jest dla dziewczyn, ale Antek jeszcze nie umie czytać po angielsku, więc nie wie. (Zosia rowerkiem jeździć nie chce). Pojeździł na czterech, dopóki się kółka boczne nie rozsypały.
W tym roku (4.5 roku ma), ze względu na rozsypane kółka, zarządziliśmy, że uczy się jeździć. Wyszłam uczyć, ale schylanie się do tego rowerka jednocześnie biegnąc za nim nie było dla ludzi, a już na pewno nie dla mnie, więc kupiliśmy kij taki dokręcany do rury pod siodełkiem i jeździł. Tylko my wredni rodzice jesteśmy i łapaliśmy za kij jedynie w ostateczności, normalnie trzymając go bardzo, bardzo lekko. Jak dzieciak tracił równowagę, to tracił, my tylko łagodziliśmy upadek (w ten sposób nigdy nic mu się nie stało, mimo kilku wjazdów w krzaki, lądowań awaryjnych i innych nieszczęść).
W momencie, w którym równowagę już łapał w trakcie jazdy, zdemontowaliśmy kij, bo wymuszał podniesienie siodełka o kilka centymetrów. Na filmiku jest efekt pięciu minut bez kija. Po prostu chłopak jeździ. Ma tylko problem z pedałami – nie umie sobie ustawić ich do startu, więc jak już stanie i nikt mu nie pomoże, woli iść z rowerem niż jechać. Ale to kwestia tylko i wyłącznie wprawy.
Jestem dumna!
Teraz uczymy Zosię jeździć na rolkach, bo z jakiegoś powodu na rowerze nie chce.
PS. Te rodzinne wycieczki rowerowe! <3
PS2. A tutaj są zdjęcia z niskobudżetowym rowerkiem z allegro: Wspomnienie jesieni