Trzy lata temu napisałam wpis o rodzicielstwie bliskości, krytykując je jako coś totalnie normalnego i odkrywanie Ameryki. O, tutaj: Rodzicielstwo dalekości Dzisiaj jestem już starsza, trzydziestka na karku, więc już prawie mądrość staruszki ze mnie bije. Nawet pierwsze siwe włosy na głowie się pojawiają (nie, Mamo, nie będę farbować, niech wszyscy widzą, że już mi mądrość włosy odbarwia).
A tak serio, to wiem dzisiaj, że bardzo wiele postaw przekazanych nam przez matki, babcie, ciocie, mądrość pokoleń, poradników i „amerykańskich uczonych” stoi w jawnej sprzeczności z normalnością, szacunkiem względem siebie, z rodzicielskimi dobrymi intuicjami i z byciem dobrym, bo koniec końców o to chodzi, żeby być dobrym człowiekiem dla swoich dzieci również, ale i dla siebie. I właśnie dlatego chcę Wam przedstawić Pewną Babcię! Pewna Babcia jest postacią fikcyjną, która będzie uosabiać zbiór przekonań i mądrości przekazywanej i wdrukowaywanej nam przez starsze od naszego pokolenia. Czasem będzie nas zachwycać swoją przenikliwością i prostotą w jaki pojmuje złożone ludzkie problemy, innym razem powali nas brutalnym ścinaniem innych, wtrącaniem się nie tam, gdzie powinna i krzywdzeniem swoich dzieci, wnuków, pasierbów i sąsiadów. Uderzy obojętnością. Pewna Babcia nigdy się nie zmaterializowała w 100%, ale jest inspirowana rzeczywistymi osobami, rozmowami i obserwacjami, jakich dokonuję. Znajdziecie w niej moje autobiograficzne wątki, moje zmaganie z tym, co dziedziczę też. Wszystko podkolorowane, a jakże!
Pewna Babcia jest postacią dobrą i kochającą, która całe swoje życie ciężko pracowała i wciąż pracuje. To ona nas wszystkich wychowała, to ona nas uczyła być nami, to ona siłowała się z naszymi młodzieńczymi buntami, dając nam możliwość wykrystalizowania siebie, a gdyśmy się wykrystalizowali, nie ustała nigdy w gotowości do pomagania nam. Pewna Babcia może być Twoją Babcią, albo moją, albo tylko postacią literacką.
Już niebawem pierwsze opowieści z życia Pewnej Babci! Do przeczytania!