Stanęłam dzisiaj w ogonku w osiedlowym oddziale Poczty Polskiej. Trochę jeździłam rowerem po okolicy, szukając momentu, w którym kolejka będzie krótsza, ale ona złośliwie rosła coraz bardziej. Gdy wyszła już za drzwi, a czas zamknięcia placówki zbliżał się nieubłaganie, stanęłam i ja. Po chwili podeszła starsza pani – #PewnaBabcia – zajrzała do środka, zdziwiła się ilością ludzi, potem uśmiechnęła się do nas wszystkich i usiadła sobie zachęcona przez kogoś, kto stał bliżej i wskazał miejsce. Straciłam ją z oczu.
Chwilę potem podeszło małżeństwo w wieku pewnie około półwiecza. Dobrze ubrani przytachali paczkę, pan przytachał, i wyrazili głośnymi wzdychaniami swoją dezaprobatę. A potem nastąpiło coś, co mnie powaliło i mowę mi odebrało. Pani rzekła:
– To się w głowie nie mieści, taka kolejka, co tutaj się dzieje, na ulicę aż! Tutaj zawsze tak było, zawsze. Przydałby się jakiś eksternista, żeby wrzucił tu kilka bomb, to może ktoś by poszedł po rozum do głowy! Ja pamiętam, ja dzieci prowadzałam do sortowni, bo tu za Kablem jest sortowania Poczty, żeby zobaczyły jak się pracuje, jak listy się sortuje. Z taką dumą. Nigdy! Teraz już bym nie prowadziła, bo to ani praca ani służba! Co tu się dzieje?!
(…)
Umilkliśmy. Trzeba było coś powiedzieć, cokolwiek, coś mądrego, coś, Boże – wobec takiego tekstu cokolwiek naprawdę wystarczyłoby!
Wróciłam do domu i zapłakałam.
A potem pomyślałam, że nie ma co płakać, trzeba dzieci zaprowadzić do sortowni Poczty Polskiej za Kablem i pokazać im, jak się paczki sortuje, bo to ważna i odpowiedzialna praca. I nauczyć, że nie można lekko mówić o zrujnowanych domach, życiach, o wojnie, o krwi, o mordowaniu i bombach. Na dźwięk tych słów wszystkich nas powinno zemdlić. Powinny stanąć przed oczami te straszne wojenne obrazy:
Tymczasem każdy odwrócił oczy. Nikt nie odpowiedział. Pani przede mną przepuściła matkę z małym dzieckiem. #PewnaBabcia, siedząca na krzesełku, rozmawiała z sąsiadką o spadających gwiazdach i o obserwowaniu dronów z balkonu. Usiłowała zrozumieć, co to jest dron. Oby mogła dożyć spokojnie swoich dni i nigdy nie musiała słuchać o bombach, tak jak i dzisiaj nie słyszała.
Czy to naprawdę coś strasznego stanąć na 20 minut w kolejce na Poczcie? My, dzieci dobrych czasów i sytych dni, co nie wierzą, że wojny są realne, cierpnie prawdziwe i strach paraliżujący. Co 20 minut stania w kolejce uważamy za koniec świata. Mały ten nasz świat.