Miałam dzisiaj w rękach książkę o prześladowaniach chrześcijan w komunistycznych Chinach. Odłożyłam szybko. Nie chciałam czytać o rzeczach strasznych, bo wiedziałam, że nic nie mogę dla tych ludzi zrobić, że to będą tylko emocje.
Czasem ludzie lubią powzruszać się, czytając o wielkich sprawach bądź wielkich cierpieniach, jakby samo to wystarczało do bycia lepszym i do uczynienia naszego świata lepszym. Zmartwię: nie wystarcza.
Mimo to jednak dopadł mnie dzisiaj taki nic nie poprawiający i nic nikomu nie dający wzrusz. Czytałam kiedyś tekst pt. „Głusza” i zrobił na mnie piorunujące wrażenie, a dziś go znowu widzę i słyszę. Tekst, który wyciska łzy, bo boli. Bardzo boli.
Zastanawiam się, co można zrobić, żeby świat był lepszy dla osób niesłyszących, żeby Polska była dla nich lepszym miejscem. Wprowadzić język migowy do przedszkoli? Czy jest sposób, żebym siebie i swoje dzieci nauczyła kontaktu z osobami niesłyszącymi?
U nas w bloku mieszkają osoby, którzy wydają mi się głuche. Uśmiecham się do nich w windzie, kiwam głową przy „dzień dobry” i na tym się kończy moja umiejętność kontaktu. Może oni są głusi, a może to my niemowy?
Poświęćcie pół godziny, dowiedzcie się jak to jest i co to jest koło nas. Ciary przechodzą.