Późno wieczór, dzieci próbuję położyć spać, ogarniam jednocześnie ich pokój, bo wejść się ledwo udało, młody stwierdza, że ułoży książki.
– OK, układaj.
– Podawaj mi wszystkie książki, jakie znajdziesz.
– Jasne. Proszę.
– Antek, przebieraj się w piżamę i spać.
– Nie mogę, układam książki. To moja praca.
Aha. Nic mi nie pozostało, jak tylko ogarnąć kolejny kawałek ich zabałaganionej przestrzeni, rzucając tylko:
– To układaj szybciutko, bo już późno bardzo.
– Układam! Dziękuję, że mi pomagasz sprzątać.
Yyyyyy. Uwodzi biedną matkę tekstami – gdzie on się tego nauczył?