Wrażliwość i intuicja dziecięca są niesamowite. Nie można im przeszkadzać w dojrzewaniu, odczuwaniu i wzrastaniu.
Dwie historie mam dzisiaj do opowiedzenia. Pierwsza o Zosi, druga o Antku, ale obie też o chorobie, umieraniu i pustce, jaka zostaje. Ad res!
O miłości
Kiedy wprowadziliśmy się do naszego bloku z wielkiej płyty, przez pewien czas nie rozróżniałam sąsiadów – czy mieszkają w tej samej klatce, czy innej, i czy w ogóle to są sąsiedzi. Kiedyś wracałam z dziećmi do domu, od naszego bloku szła kobieta, której nie kojarzyłam (teraz nie wiem, jak to możliwe, ma bardzo charakterystyczny chód i postawę ciała). Moja Zosia, która w tamtym czasie raczej unikała kontaktu z osobami z poza najbliższej rodziny, wybiegła jej na spotkanie i uścisnęła. Przytuliła z całej siły, obejmując rączkami… uda mniej więcej.
Okazało się, że pani mieszka w naszej klatce i szła własnie do męża do szpitala, który dzień wcześniej zasłabł nagle i był w ciężkim stanie. Zmarł kilka tygodni później, nie wrócił już do domu. Pani była roztrzęsiona, a Zosia skądś o tym wiedziała.
Miłość po prostu wie.
O empatii
Rozmawiałam kiedyś w kuchni z Antkiem i mówiliśmy o tym, jak kto się nazywa.
[Kasia] A wiesz jak Tomek ma na drugie imię?
[Antek] Nie.
[K] Jacek.
[A] Czemu?
[K] Bo Wasz dziadek miał na imię Jacek.
[A] Dziadek? Jacek?
[K] Tak. Nie poznałeś go, bo już umarł i nie możemy się z nim teraz zobaczyć.
[A] Czemu?
[K] Bo był chory i umarł.
[A] Czemu? – spytał po chwili.
[K] Nie wiem czemu był chory. Niektórzy ludzie chorują.
Zasmucała go ta rozmowa coraz bardziej. Mówił ciszej i wolniej.
[A] On był tu?
[K] Nie, kochanie, nigdy tu nie był. On mieszkał z babcia Ewą. Był jej mężem.
[A] A..
[K] Smutno ci?
[A] Yhm. Babci Ewie było smutno.
Trudno jest wprowadzić dzieci w rzeczywistość naszego świata. A jak już próbujesz, okazuje się, że to one prowadzą Ciebie przez świat Tobie znany. Prowadzą na nowo, z uwagą i mądrze.