Jakby to było, gdyby dzieci myślały tak, jak tutaj czytamy: Recepta na NIE-szczęsliwe dzieciństwo ? Trudno powiedzieć, trudno zgadnąć. Wiemy, że tak nie myślą. Że jak słyszą, że mają uważać, że nie wolno i dowiadują się, że ubranie ważniejsze od ich samopoczucia, zabawy, a niejednokrotnie i prawidłowego rozwoju (tego o rozwoju też nie wiedzą), czują się po prostu zranione, budzą się w nich uczucia, których nie lubią, bo i nikt nie lubi: „nie wolno, uważaj nie!, nie wypada, czemu znowu? jak mogłeś?” itp.
Zastanawiam się czasem, co może czuć moje dziecko. Staram się zapomnieć, co ile kosztuje, co jak wygląda i przede wszystkim co wypada, a co nie. Patrzę na młodość i z trudem próbuję sobie przypomnieć rozpierającą radość, gdy wiatr rozwiewa włosy w szalonym rowerowym pędzie, dreszczyk emocji, który pojawiał się zawsze, gdy mierzyłam się z nowym wyzwaniem i uczucie ścięcia, jakiego doznawałam, gdy ktoś mówił: „zostaw, to dla dorosłych, zostaw nie dasz rady, zostaw, ja to zrobię”, zanim sama zdążyłam się zmierzyć z problemem. Jasne, że czasem nie dawałam rady, ale też nieraz nie dostawałam czasu tyle, ile było trzeba. Na szczęście rzadko – moje dzieciństwo było pełne wyzwań, swobody i podartych czy pobrudzonych ubrań – dostawałam na podwórko takie, które można było zniszczyć (moja Mama twierdzi, że nie niszczyłam ubrań, jako dziecko, taaaaa).
Mamalife, dziękuję za ten artykuł. Pięknie pokazuje łamanie dziecięcych serduszek i stawianie ponad to naszych dorosłych „bo-wypadasiów”. Dobrze jest przemyśleć uczucia i dobrze jest wrócić do czystej, dziecięcej, prostej radości. Wracałam z dziećmi z przedszkola ostatnio, podbiegały trochę, co chwilę, więc przed samym blokiem, spytałam, czy chcą pobiegać – bardzo się uciszyły i zaczęły biegać. Szłam za nimi, uśmiechałam się i pomyślałam, że to takie miłe i ciepłe, i radosne: biec, po prostu biec. A potem dodałam sobie w myśli: „co niby nie wypada?” i zaczęłam biegać z nimi, chociaż strój sportowy nic a nic nie usprawiedliwiał tego szaleństwa (nie miałam takiego). Ludzie dziwnie patrzyli, ale może następnym razem pobiegają z nami 🙂