Mały człowieczek dostał bardzo dużo władzy na raz. Obiecał chleb i ludzie za nim poszli. Dał im tego chleba w gotówce, po 500 zł na niektóre dzieci (bo przecież na te pierwsze w rodzinie to nie).
Potem zaczęły dziać się cuda.
Cudownie utworzono formację wojskową, która jest poza strukturami Wojska Polskiego i nie podlega żołnierzom, tylko panu ministrowi Antoniemu. A pan minister Antoni jest człowiekiem co najmniej dziwnym, więc trudno zgadnąć co wymyśli. A co wymyślą ludzie, którzy przyjdą po nim?
Sejm powiedział: „Niech formacja wojskowa pana Antoniego będzie uzbrojona, niech też ma pozwolenie na użycie broni przeciwko obywatelom Rzeczpospolitej Polskiej.” I tak się stało. Ostatnie formacje, które miały takie uprawnienia nazywały się SB i MO. Co nas czeka?
Cud też stał się w sferze edukacji i w położnictwie. To takie dwie dziedziny życia, które każdego mogą dotyczyć. Otóż cofnięto w nich czas! I to do lat dziewięćdziesiątych XX wieku!
W edukacji zmieniamy w ogóle cały system szkolnictwa. Skoro ten, co mamy, okrzepł już, a my zapłaciliśmy koszty przemian, to pora teraz wrócić do tego co było i płacić raz jeszcze. Moje pokolenie płaciło zmianę w jedną stronę, dzieci płacą w drugą. Tak wyszło. Tylko za jakie grzechy? Dlaczego? Nie stać nas na to. Uczenie się, wychowanie, stawanie się człowiekiem wymaga czasu, spokoju, bezpieczeństwa, a zafundowano nam kolejny festiwal niewiadomych. Ciężka jest ta władza.
Wiecie, są w Polsce rewelacyjne szkoły, które potrafią wspierać rodziców, biorących odpowiedzialność za edukację swoich dzieci. Takich, co dzieci uczą w gronie rodziny, przyjaciół, lokalnych grup tematycznych i kółek zainteresowań. Są rodzice, którzy dają swoim dzieciakom wolność od bezsensownych schematów, dają im dzieciństwo, pozwalają spędzać dzień tak, jak dzieci spędzać dzień powinny: na podwórku, na czytaniu książek, na rowerze, w domku na drzewie. Wystarczy uczyć się 2h dziennie przez pierwsze lata edukacji, resztę można spędzić na tym, do czego dzieci są stworzone: na kreatywnej, wolnej dziecięcej zabawie.
Ale i tym rodzicom zrobiono pod górkę. Ograniczono możliwość zapisywania się do tych szkół, które potrafią im pomagać. Ograniczono najpierw tym szkołom fundusze, a potem rodzicom nakazano rejonizację. Po co mam jechać tam, gdzie są sprawdzeni pedagodzy, przecież powinnam się męczyć z tymi, którzy mnie nie lubią i nie lubią mojego stylu życia. No albo mogę zmienić styl życia na taki, jaki małemu człowiekowi u władzy odpowiada.
Położnictwo. Tyle lat walki o prawa kobiet na porodówkach. O tym można pisać poematy. A w zasadzie to lamentacje teraz już należałoby pisać. Minister zza wielkiego biurka wydał rozporządzenie według którego kobieta, którą rozsadza ból rodzenia, od teraz nie może już chodzić, nie może kucać, nie może wejść do wanny czy pod prysznic – ma słuchać lekarza. Picie wody też zostało zabronione. Zabrońmy maratończykom tego samego. Zabrońmy smutnym płakać, chorym smucić się, zdrowym bać się. Nakażmy, żeby wszyscy się uśmiechali, chodzili prosto i wykonywali swoją pracę idealnie. Zróbmy tak!
O porodach trudno mi pisać. Naprawdę trudno. Kobiety z pokolenia moich rodziców i dziadków mało o tym mówią, bo doznały na porodówkach wielu upokorzeń. Czy wróci do nas położnictwo totalitarne? Czy młode położne dość już okrzepły w byciu z nami, rodzącymi, a nie przeciwko nam? Czy już dość dobrze widzą w nas ludzi, a nie przypadki, macice i rodne kanały?
Nasz świat się zmienia. Zmienia się bardzo i każda z tych zmian dotyka bezpośrednio Ciebie, Twoją żonę, męża, matkę, babcię, ojca, czy dziadka, przyjaciółkę, przyjaciela. Twoje dzieci będą żyły i dorastały w innym świecie niż nasz. Raczej w gorszym niż lepszym.
A Aleppo ginie pierwsze.