Dwoje dzieciaków okłada się klockami po głowie, żeby ustalić kto ma prawo z rzeczonych ułożyć piękny zamek, a trzeci bierze przedmiot pożądania i bawi się obok w najlepsze. Pierwszych dwoje posiniaczonych i zapłakanych idzie szukać arbitrażu u matki, trzecie dokłada trzy ostatnie, porzucone klocki i przenosi się z zabawą do kolejnego gadżetu. Znajome?
Mega często dajemy ponieść się emocjom i walczymy zacięcie tam, gdzie najwięcej można uzyskać.. wzruszając ramionami. Bo wiecie, zamiast walczyć o klocki, można wzruszyć ramionami i powiedzieć: „Dobra, pobawię się później.”. Unikamy wtedy siniaków, nie karmimy nienawiści względem towarzysza zabaw, mamy w końcu pewność, że on – zajęty klockami – zostawił w spokoju wszystkie inne zabawki, które teraz są nasze.
Czy w dorosłym życiu jest jakoś inaczej? No chyba niezbyt. Jeden zaczyna się kłócić, a drugi zamiast odejść, stara się udowodnić, że racja jest jego. Jaka racja? Jaka słuszność? Racja to tylko Twój kawałek świata, porcja, która pozwala przeżyć, ale nie stanowi pełni. Żołnierz ma tyle racji ile w przydziale. A my jesteśmy żołnierzami naszych codziennych bojów o siebie, swoje życie, o szczęście, o najbliższych.
Musimy tylko nauczyć się obserwować pogodę naszych relacji. Temperaturę, zachmurzenie, przejaśnienia. Czasem, gdy zbiera się na burzę, trzeba zejść w dolinę i nie wspinać się na najwyższą grzędę – bezpieczniej siedzieć nisko, z dala od wysokich punktów i nie wymachując sztandarem naszych słuszności na długim metalowym drzewcu. Rozsądek tako rzecze.
Gdy któreś z nas – ja czy mój mąż – zaczynamy się nakręcać, napinamy mięśnie, mówimy zdecydowanej, krótszymi, boleśniejszymi zdaniami, to drugie zamiast oddawać i dokopywać, słabej zwykle emocjonalnej argumentacji, spokojnie odpuszcza, albo uśmiecha się i proponuje spacer, albo pyta: „co się dzieje, skąd zdenerwowanie?” Bo przecież te rzucone skarpetki, rozwalone papiery, nie odłożony na miejsce dowód rejestracyjny, za gorąca kawa nie są powodem, to bzdura. Powodem może być zmęczenie, niepokój w pracy, rozdrażnienie spowodowane brakiem miłych, atrakcyjnych chwil w ciągu tygodnia, czasem też zwykła tęsknota za sobą, bo kolejny raz wieczór był zbyt zmęczony, poranek zbyt trudny, a napięcie niespotkania i braku bliskości rośnie.
Nie ma idealnych rozwiązań w życiu, ale z awanturami i kłótniami jak z tangiem – trzeba do nich dwojga. Jeśli jedno z dwojga zamiast dać się nakręcić, będzie dość silne, by nie zostać porwanym wirem, to to drugie musi następnym razem odwdzięczyć się tym samym i dobra pogoda będzie zachowana 🙂