” Ucząc starsze dziecko, że ma odpuścić, bo jest starsze i “ma być mądrzejsze”, uczymy je tego, że jego potrzeby nie są ważne, że niekoniecznie musi dbać o siebie.”
Jestem najstarszym dzieckiem i wmówiono mi, że ja mam być ta „rozsądna” i mam „ustąpić, bo co mi właściwie zależy”. I wyrobiłam w sobie sprawność ustępowania ludziom tu i tam, i jeszcze gdzieś i może tutaj dodatkowo, a jakby ktoś jeszcze potrzebował, to mogę i jemu na wszelki wypadek również ustąpić. Jak to bywa ze sprawnościami, dopóki z nich korzystasz, nie widzisz nawet tego, ale gdy już zobaczyłam…
Gdy zrozumiałam, że chodzę i ustępuję, i że właściwie to chciałabym to czy tamto, ale jakoś nigdy o tym nie mówię.. zaczęłam mówić. Zaczęłam negocjować albo prosić, czasem nie zgadzać się na coś. I wiecie co się stało? Doświadczyłam wdzięczności. Ponieważ ludzie zaczęli mi też ustępować, mogłam im podziękować, mogłam poczuć się też ważna i też doceniona, i czuć radość z tego, że coś dostałam. I teraz jaśniej mi w relacjach z innymi, pogodniej, cieplej.
Warto być wdzięcznym, warto przyjmować. Warto mieć Męża, który uczy takich rzeczy. <3
PS. Cytat pochodzi z bardzo ciekawego artykułu o rozwiązywaniu konfliktów, polecam: Metoda mikrokręgów
PPS. I nie warto przestać dawać 🙂