Gdy byłam dzieckiem biegałam po ogródkach działkowych i liczyłam do stu różne rzeczy, które się akerat nawinęły – liście jakiś badyli zielonych albo szprychy roweru, albo w ogóle liczyłam, bo liczyć trzeba było – do STU, żeby udowodnić, że jest się już dość dużą, by móc się bawić ze starszymi, którzy takie liczenie mieli w małym paluszku, a oni stali, słuchali i sprawdzali czy dobrze mowię kolejne liczby. Zwykle się udawało.Teraz patrzę na swoje maluchy i fascynuje mnie to, jak biorą różne przedmioty dnia codziennego i znajdują w nich coś ciekawego, coś co je rozwija, coś, co im pokazuje jakiś fragment naszego świata. Uczą się. I też są na etapie liczenia „nawet do sto!”.
Kiedy przyszło Ci do głowy, że można pięciometrową taśmą mierniczą używać.. do czytania? Bo nasz syn usiadł i czytał ją centymetr po centymetrze: „mamo, co jest po 59? mamo, co to jest jeden-jeden-dziewięć? a nie, co to jest jeden-dwa-sześć?”.
Ciekawe? Dla dziecka ciekawe na całe 10 minut. I myślę, że to było lepiej wykorzystane 10 minut niż moje uczenie go przez godzinę czy dwie. Co niestety nie oznacza, że z mojego uczenia go mogę zrezygnować – do unschoolingu jeszcze nie dojrzałam i pewnie nie dojrzeję nigdy.
Post scriptum – kolejna taśmozabawa
Moje dziecko dzisiaj podłączyło do prądu tablet i patrzy na poziom naładowania baterii. 42%.
– Mamo, 42 to dużo jeszcze do 100?
– Trochę. 42 to mniej niż połowa ze 100. Połowa, to byłoby 50.
Poziomu abstrakcji nie zrozumiał, więc mówię, że pokażę mu. Wyjęliśmy taśmę mierniczą, wyciągnęliśmy z niej metrowy kawałek i pokazuję, że 100 to jest tyle, żeby znalazł sobie 42 i zobaczył ile brakuje do 100. Zobaczył, uznał, że dużo brakuje, więc poszłam za ciosem:
– A ile masz lat?
– Pięć.
– To poszukaj 5.
– A ja mam 32. Popatrz, tutaj. Dużo więcej?
– Wow.
– A babia Julka ma 89, gdzie jest 89?
Potem znaleźliśmy jeszcze wszystkich innych członków rodziny. Pogadaliśmy kto starszy, kto młodszy. Zobaczyliśmy, że ten ma połowę lat tamtego, że ten 3x więcej, a Tomek to w ogóle malutko, a ktoś tam, coś tam. Antek uznał, że babcia Julka ma najbliżej do stu. Ciekawe też było zobaczenie, kto będzie miał niebawem okrągłe urodziny 🙂
Potem jeszcze dopytałam o to ile dziesiątek mieści się w setce i zahaczyliśmy trochę o mnożenie i jego relację do dodawania. Matematyka namacalna 😀
Taśma została z pełnym namaszczeniem odłożona do szuflady. Ciekawe czy jeszcze po nią sięgniemy 🙂
Wieczorem pytał o wynik odejmowania 2 – 100, więc właściwie pora pogadać o liczbach ujemnych. Myślę, że na przykładzie długu. No i oś liczbową narysujemy jakąś 🙂 Uwielbiam takie zabawy!