Czy można publicznie? Jak długo karmić? A co, jeśli nie ma pokarmu? Co można jeść? Z czego robione jest mleko? Czy to higieniczne? Te i inne pytania…
Pytań i odpowiedzi jest wiele i łatwo je znaleźć, więc nie będę kopiować internetu. Chcę tylko powiedzieć, że bardzo lubię ten moment, kiedy patrzę w twarz mojego dziecka i słyszę, jak przełyka łapczywie kolejne porcje. Patrzę i cieszę się życiem, spotkaniem, bliskością.
Oczywiście, jeśli nie jest akurat środek nocy. Wtedy często usypiam mimo woli. Też jest czułość i spotkanie. I ten spokojny oddech maleństwa, które czuje się bezpieczne.
Jedyne, co najchętniej powtórzyłabym każdej mamie, która zaczyna swoją przygodę z macierzyństwem, to to, żeby nie bała się karmić, żeby nie bała się, że się nie uda, albo że ona akurat nie może. Karmienie to kwestia cierpliwości zazwyczaj, minimum techniki, i nic więcej. Warto. Naprawdę warto. I nabiera się w tym wprawy, jak we wszystkim 🙂
Praxi facit perfectam.