Pamiętacie Hermionę, która zadawała się z Potterem. Tak, z Harry Potterem. Ona miała torebkę, do której pakowała wszystko, wszystko, wszystko. Bardziej wszystko niż my jesteśmy w stanie upakować. Tak sobie przypomniałam, czytając w internetach pytanie jednej z pań o to, jak to zrobić, żeby dwuletni artysta malarz nie był tłumiony w swojej twórczej pasji. No jak? I jak jeszcze pomieścić wszelkie inne jego pasje, jak gotowanie, czytanie, drzemanie w salonie i wiele, wiele innych?
Ja myślę, że to nie jest możliwe, żeby w naszych domowych warunkach, gdzie powierzchnia jest reglamentowana, można było dla jednego artysty tyle różnych pracowni tworzyć. W każdym razie mi RAZ się udało, żeby dwoje dzieci malowało, w tym dwulatek i nie niszczyli sobie pracy wzajemnie. Nawet niemowle sobie spało przy nich radośnie. Zdjęcia z początku października, dzisiaj jest grudzień i jak dotychczas sukcesu nie powtórzyłam 😉
Także tego.. powodzenia życzę. I nie spinajcie się zdjęciami w necie – udaje się zrobić zdjęcia pikne raz na pół roku albo i nie, rzeczywistość jest, jaka jest…. i zgrzyta.
Powodzenia!
Ot co uwielbiam patrzeć jak cudze dzieci sielankowo malują, rysują, wycinają wspólnie w twórczej radości, w sielankowej czystości…
u nas po prostu NIEMOŻLIWE