Pakują nam do głowy informacje o życiu pantofelka, niusy o odkryciach genetycznych, ważne info o piętrach lasu, o krainach geograficznych, mapy polityczne świata, które zmieniają się przecież na naszych oczach, dodawanie, mnożenie, logarytmy i co tam tylko. PO CO? Co z tego WYKORZYSTASZ w życiu?
A jeszcze części mowy, części zdania, przydawki, okoliczniki… Piszę i przypomionają mi się kolejne obszary wiedzy. Sądzę, że i Ty tysiące innych tematów jesteś w stanie przywołać. Ciekawe, co byłoby w takim dzienniku tematów pamiętanych po latach..
To ja powiem od razu, że wykorzystuję wiedzę z podstawówki, cieszę się, że ją mam. Podobnie cieszy mnie wiedza licealna, która niestety nie została przeze mnie przyswojona na poziomie, który mnie satysfakcjonuje, ale nic to. „Nadrobimy na emeryturze”, albo dzieci douczą mnie wczesniej 🙂 Uważam nawet, że kilka ważnych obszarów wiedzy zostało w programach szkolnych pominiętych!
Do czego mi podstawówkowa wiedza? Przede wszystkim nie wiem, kim był była, gdybym jej nie dostała? Jak pracowałby dzisiaj mój mózg, jakbym lata temu nie ćwiczyła wyobraźni poszerzając wiedzę o kolejne tematy i działy? Czy umiałabym dzisiaj rozmawiać z ludźmi zajmujących się innymi dziedzinami wiedzy niż moja, czy interesowałyby mnie TEDy, jakbym nie rozumiała podstawowych pojęć z dziedzin, w których nie uzyskałam tytułu zawodowego? Pewnie byłabym uboższa o całe wielkie, fascynujące i interesujące światy. Moje życie byłoby uboższe.
Po drugie, mam dzieci i one z radością i pasją odkrywają świat. Uwielbiam im opowiadać moją okrojoną, podstawówką wiedzę z różnych dziedzin i patrzeć, jak łapią bakcyla, jak czapy im dymią od budowania sobie w mózgach reprezentacji obiektów o których słyszą ode mnie: atomy, wirusy, zarazki, bakterie, skóra, trzustka, kości, kontynenty, drzewa, kość ogonowa, życie w stadium prenatalnym itd. itd. Nie ma nic lepszego, niż dać im możliwość spojrzenia na wszystko, co mają wkoło siebie, niż pokazać im świat i pozwolić, by się nim ucieszyły. Czy naprawdę ktoś na poważnie myśli, że należałoby dziecko specjalizować od podstawówki? Czym by wtedy ono było? Bo już chyba nie kim, a ino trybikiem pasującym do zmieniających się wymagań rynku pracy…
Edit: jestem zakochana w wiedzy, w słuchaniu i czytaniu ciekawostek. Kocham to pasją i życia mam mało na dowiedzenie się wszystkiego.