Wszyscy wiemy, że wojna jest straszna i to, co się podczas wojny widzi i przeżywa, zostaje z człowiekiem na zawsze. To dlatego słusznie i masowo ruszamy na pomoc tym, którzy przed wojną uciekają – wysyłamy ubrania, koce i termosy z herbatą, ciepłe skarpetki, rozwozimy ludzi z granicy w głąb kraju, udostępniamy mieszkania i kanapy, okazujemy solidarność, wywieszając ukraińskie flagi. Jesteśmy tam, gdzie trzeba, i bardzo dobrze!
Znam pewną nastolatkę, która widziała podczas wojny pola martwych ludzi, widziała śmierć ludzi zabijanych dla zabawy i swojego ojca siedzącego z pistoletem przystawionym do głowy, podczas, gdy napastnicy zabierali z domu to, co chcieli. Widziała więcej niż zwykle widzą i są w stanie znieść nastolatki. Ktoś się ukrywał w jej rodzinnym domu, komuś wykopali w lesie schronienie i nosili posiłki. Nie wie, czy potem przeżyli, chyba nie, może tylko ojciec, z tych ukrywających się, bo resztę wydali sąsiedzi na śmierć. Sama spała w nocy poza domem, gdzieś przy miedzy, co noc gdzie indziej. Rodzice mówili: idź, bo przyjdą w nocy do domu i cię zabiją, śpij daleko. Do dzisiaj, a minęło już kilkadziesiąt lat, nie może wspomnieć tamtych dni bez płaczu. Wspomina stryja, który wraz ze swoimi dziećmi spłonął we własnym domu, i stryjenkę, która z niemowlęciem na ręku uciekła przez okno w pole kukurydzy, ona ocalała i ocaliła dziecko. To historia drugiej wojny światowej. Wtedy byliśmy z Ukrainą po różnych stronach. Dla mnie, pewnie też dla Ciebie, to historia, ale nie dla tej wtedy nastolatki, a dzisiaj matki, babci i prababci.
Babcia od czwartku jest roztrzęsiona. Mówi mi, że wszędzie wojna: w telewizji i w radio, że nie da się od niej opędzić. Wspomina stóg siana z Żydami, wspomina krew i strach, i przeżywa to wszystko na nowo. Gdy patrzy na Ukraińców wchodzących do Polski, widzi inwazję. Ma poczucie, że ci, przed którymi uciekali w strachu, teraz przyjeżdżają tutaj i znowu będą jej sąsiadami. Dobrze, że nie widziała ukraińskich flag wokół siebie, bo nie wiem, czy wytrzymałaby to nerwowo.
I nie piszę, żeby teraz powstrzymywać kogokolwiek przed pomocą – mamy moralny obowiązek pomóc i zachować się przyzwoicie. Proszę tylko, żebyśmy zwrócili uwagę na tych ludzi, którzy pamiętają drugą wojnę światową i mieszkają wśród nas. Pamiętajmy, że dla nich wiadomości, widok ukraińskiej flagi, rozbrzmiewający wszędzie ukraiński język, mogą być przywołaniem traum i koszmarów, których doświadczyli. Zatroszczmy się o nich. Wpadnijmy na herbatę, pogadajmy o pogodzie, psie czy kocie, opowiedzmy jakąś historyjkę. Odwróćmy ich uwagę choć na chwilę od wiadomości, zatroszczmy się o emocje. Tak, jak troszczymy się o emocje naszych dzieci, żeby nie bały się wojny, tak pamiętajmy o seniorach, żeby nie przeżywali na nowo koszmaru z czasów swojego dzieciństwa. To też jest nasz obowiązek.
Wiesz myślę czasem w obliczu tego co się dzieje, że to dla nas wielka lekcja wybaczania krzywd z przeszłości.