Obserwuję właśnie na jednej z grup dyskusję na temat tego, jak dzieci z poprzedniego małżeństwa powinny się zwracać do aktualnego męża. Mówią „tata”, ale nie podoba się to rodzonemu ojcu, który chciałby być jedynym tatą. No więc jak to z tą rodziną? Jeden z wątków rozmowy zszedł na kwestie nierozerwalności małżeństwa…
Jak się zapewne domyślacie, trudno wyjść z takiej rozmowy bez budzenia dużych emocji w ludziach. Niekoniecznie dobrych.