Chyba w końcu znalazłam nazwę (znaną od dawna, a jakże!) na to, co mi się ostatnio przemyśliwuje i marzy. Ale po kolei! Nasze życie wygląda jak jakiś pijany sen, doszłam do tego w końcu. Z rana pęd do przedszkola, popołudniu do przedszkola, do tego praca po 8h dziennie i dojazdy po Krakowie. Dominik do pracy…